.

.

czwartek, 20 maja 2010

Zabawa w dziesiąte zdjęcie...


Dom, którego już nie ma...

Niestety nie jest to kolejne zdjęcie na moim obecnym kompie, ponieważ dziesiąte zdjęcie jest juz zamieszczone na moim blogu. Zamieściłam zeskanowane zdjęcie z ogrodu przed domem, w którym juz od dwóch lat nie mieszkam.  Chcę Wam pokazać pierwszą roślinę, jaką zasadziłam zanim jeszcze dom został wybudowany - jest to opleciony na słupie energetycznym milin amerykański. Bardzo wdzięczne pnącze, które jak już się zaaklimatyzuje w naszych warunkach pięknie kwitnie i bardzo szybko rośnie - tym piekniej kwitnie im gorzej się go traktuje. Po prostu jesienią należy go mocno przycinać, ponieważ pączki kwiatowe zawiązują się tylko na pędach jednorocznych. Prezentowana na zdjęciu roślina ma około 10 lat. Obiecałam sobie, że jeżeli jeszcze kiedyś będę zakladać ogród będzie to pierwsza posadzona w nim roślina...

Duch kota Miau :


Miau - bo tak nazwaliśmy podarowane  kocię - to był kot z silnym charakterem. Wiele kocich znajdek przewinęło się przez nasz dom, ale tego zapamietaliśmy szczególnie. Na zdjęciu z prawej strony Miau wykonuje ekwilibrystyczne wygibasy usiłując się utrzymać na wiotkich gałązkach migdałka, a musicie wiedzieć, że Miau był wielkim, grubym kociskiem... Pokładaliśmy się ze śmiechu obserwując, jak w 20-stopniowy styczniowy mróz godzinami poluje na wiewiórkę śmigającą po ogrodowych drzewach. Z wielką cierpliwością wspinał się na drzewo, wchodziła na konar na którym wiewiór sprytny siedział i ostrożnie przemieszczał się na koniuszek najcieńszej gałązki - a wtedy wiewiór przebiegły śmigał na drzewo obok! I taka scenka powtarzała się kilka razy na dzień. Miau był niepocieszony i nie ustawał w wysiłkach upolowania wiewiórki. Po jakimś czasie znaleźliśmy przy wyjeździe na drogę martwą wiewiórkę prawdopodobnie potrąconą przez samochód, a Miau ...
Moja córka wyjechała do Irlandii, a Miau zniknął kilka dni później i nigdy nie wrócił. Do dziś wspominamy, że poszedł za nią....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz