Na blogu YADIS możecie przeczytać post poruszający tematykę wyceny rękodzieła. Sądząc po ilości komentarzy pod tym postem można powiedzieć, że YADIS wetknęła przysłowiowy kij w mrowisko. Przeczytałam z uwagą post oraz większość komentarzy i nie sposób przyznać racji osobom wypowiadającym się w tej kwestii. Moje osobiste zdanie na ten temat jest takie, że z większością opinii zawartych w komentarzach się zgadzam, ale…. nie potępiam osób sprzedających swoich rękodzieł po cenach dumpingowych. Ambicje ambicjami, a popyt i podaż niestety reguluje rynek. Ja sama większość moich prac po prostu rozdaję lub obdarowuję nimi znajomych ze względu na fakt, że po ustaleniu przeze mnie ceny, jaka wydaje mi się godziwa spotykam się najczęściej z rezygnacją z zakupu. I trudno się takim decyzjom dziwić, bo osób które doceniają wartość rękodzieła jest być może sporo, ale tych, których na nie stać – już niewiele. Całe moje zawodowe życie związane było z ekonomią i jako siła wykwalifikowana potrafię dokładnie dokonać wyliczeń obciążeń z tytułu działalności gospodarczej. Niestety koszty tej działalności są tak wysokie, że w przypadku skromnego rękodzielnika zalegalizowana sprzedaż jest najczęściej nieopłacalna. Rzecz ma się inaczej w przypadku osoby prowadzącej galerię i zarabiającej na pośrednictwie sprzedaży. Ten temat zapewne niejedna z Was przerobiła na własnej skórze. Wracając do kwestii zasadniczej – nie potępiam stanowczo osób „psujących” rynek, bo wiem, że dla wielu z nich jest to jedyna możliwość zdobycia środków na realizację swoich pasji bądź po prostu na utrzymanie. Czasami bywa tak, że chcą odzyskać chociaż koszt wykorzystanego materiału. Łatwo jest bowiem pochopnie osądzać innych nie znając ich sytuacji. Jestem daleka od wydawania tego typu ocen. Jednocześnie uważam, że inicjatywa YADIS jest jak najbardziej zasadna i trudno nie przyznać jej racji, ale jak to w Polsce bywa od pomysłu do przemysłu droga daleka i dopóki (na co się niestety rychło nie zanosi) państwo nie zacznie wspierać rękodzielników przepisami ułatwiającymi im zbywanie swoich prac bez nadmiernych obciążeń podatkami - możemy sobie po prostu bez końca dyskutować o regulowaniu cen przez samych rękodzielników. Chcę zwrócić uwagę na to, że poziom zamożności i związana z tym możliwość swobodnego finansowania kosztownego hobby determinuje w wielu przypadkach sposób ustalania materialnego ekwiwalentu za nasz wysiłek włożony w rękodzieło. Podobno damy i gentelmani nie rozmawiają o pieniądzach i większość z nas uważa ten temat za niezręczny. Nie chcę w tym momencie użalać się nad sobą i wyjaśniać swojej skomplikowanej sytuacji, ponieważ mimo wielu przeciwności chcę prowadzić tego bloga w nastroju optymistycznym. Muszę jednak zauważyć, że coraz częściej skłaniam się ku cenom dumpingowym, zwłaszcza kiedy mam dylemat z czego zrezygnować, by kupić materiały do nowych projektów….
Wianki i stroiki w jednym
9 lat temu
Unos colgantes preciosos!! Me encantan los colores elegidos!!!
OdpowiedzUsuńRoma!!!dzięki Ci za ten post!bardzo podobne odczucia miałam gdy czytałam i posta Yadis i komentarze...tylko nie miałam czasu się rozpisać:) dlatego fajnie że Ty to zrobiłaś.a naszyjniki olśniewające.szczególnie ten pierwszy.rewelacja!oglądam Twoje prace i bardzo mi się podobają, ale ten naszyjnik jest wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Roma,takie czasy jak to mówią każdy chce życ, ja mam konkurencję obok, 3 razy taniej i mnie podrabia, czasmi trafia mnie, ale ja wykonuje swoje rzeczy szydełkowe super i dokładnie i z dobrych materiałów i są tacy co kupia i cenią a i tacy co wolą byle jakie, byle było to kupuja u konkuencji.Z biżuterią jest trudniej napewno, coś o tym wiem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam . Ania
A ten wisiorek cudny jest .Ania
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w samo sedno, też czytałam post Yadis, na komentarze zabrakło czasu. I też nie sposób się nie zgodzić z tym, że trzeba się cenić, ale wierz mi, nie sprzedałabym w swoim środowisku ani jednej rzeczy, bo naprawdę trudno trafić tam, gdzie ludzie się dobrze orientują, ile rzeczywiście kosztuje rękodzieło. Musiałabym całkiem zrezygnować z tego, co lubię. Nie sposób nie pochwalić naszyjników. Jak zawsze u Ciebie - super!
OdpowiedzUsuńPiękne naszyjniki!
OdpowiedzUsuńNiestety mało jest osób które doceniają rękodzieło. Jedni wiedzą ile czasu trzeba poświęcić na to żeby coś ładnego i nie powtarzalnego wyszło i dadzą tyle ile to jest warte. A drudzy oglądną zachwycą się i na tym jest koniec jak usłyszą cenę, bo lepiej dać chińczykowi i za chwilę kupić znowu bo ta pierwsza rzecz się rozwaliła. 10 lat temu moja babcia zrobiła mi na drutach golf mam go do dzisiaj a kupione mitenki w sklepie rozwaliły mi się po 2 tyg i teraz dziergam sama.
OdpowiedzUsuńTwoje prace Romo zapieraja dech, tak sa piekne i az lza sie kreci, ze nie moglabys cenic ich tak, jak na to zasluguja...
OdpowiedzUsuńNie mysl, ze to tylko w Polsce...Tu w Stanach jest tak samo ! Wszyscy chca miec "hand made" ale za grosze...
Miejmy nadzieje, ze sie to zmieni...
Sciskam cieplo!
XOXO
Śliczne:)*
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym rękami i nogami! Niby handmade jest supermodny ale ciężko trafić w burżujskie środowisko, które może sobie pozwolić na takie ceny, jakie wynikają z artykułu. Jak ktoś obraca się w tak zamożnym środowisku to zwykle sam jest zamożny... ja sprzedaję swoje prace tanio, żeby było mnie stać na zrobienie kolejnych, ba! jeszcze się cieszę jak głupia jak ktoś zechce kupić! W przeciwnym wypadku miałabym wielkie pudło biżuterii i... pusty portfel!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PS naszyjniki piękne jak zawsze! :-)
Zachwyt nie ma ceny. Do teraz kolczyki jakie dostałam od Ciebie są moimi ulubionymi i nakładam je na wszystkie wielkie okazje, (Naszyjnik to nawet moja teściówka pożycza ;)) a serduszka zdobią kominek okrągły rok. Nie ma na to ceny, bo stało się to dla mnie BEZCENNE
OdpowiedzUsuńOba naszyjniki bardzo mi się podobają :) A co do postu Yadis - to jest temat rzeka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPiękny i niesamowicie oryginalny:)
OdpowiedzUsuńNaszyjniki wyśmienite
OdpowiedzUsuńI ja się zgadzam z tym co mówisz. Jak powinno być wszystkie wiemy, ale jaka jest rzeczywistość też każdy widzi.
OdpowiedzUsuńNaszyjnik cudo!!
Kochana Romo, naszyjniki - prześliczne. Połaczenie czerni i błekitu z tymi koamieniami (?) wyszło Ci bosko! Banalne będzie stwierdzenie, że każdy medal ma dwie strony... My chciałybyśmy zarobić, a Kupujący kręcą nosem, gdy usłyszą cenę 15,00 zł :( Nie biorą pod uwagę, że kupują unikat w skali świata, Część rozgrzeszam kryzysem. Skoro mnie dotknął, to niewykluczone, że i mojego kupującego... Ech, trudna ta nasza sytuacja, a jeszcze trudniej znaleźć złoty środek.
OdpowiedzUsuńMoje prace sprzedaję tanio. To co uda mi się zarobić przeznaczam na następne materiały. W przyszłości planuję otworzyć pracownię. Może kiedyś się uda...
OdpowiedzUsuńAle masz rację - rzecz jest warta tyle, ile rynek jest gotów za nią zapłacić. Nie jest to sprawiedliwe, ale za wysokie ceny działają zaporowo. Więc albo taniej, albo wcale. Niestety.
OdpowiedzUsuńA zawieszka piękna. Jak zawsze :)
Takie same uczucia mną zawładnęły po przeczytaniu posta Yadis.
OdpowiedzUsuńZa to u ciebie cuda, jak zwykle. I oglądanie za darmo ;)
Na temat wyceny rękodzieła każdy ma swoje zdanie... i tak naprawdę polemizować można by długo w tym temacie... ale... i tak każdy zrobi jak będzie uważał za dobre dla niego... Rękodzieło nie jest doceniane... Jeszcze nie... Miejmy nadzieję, ze w końcu to się zmieni...
OdpowiedzUsuńWisiorki wykonałaś śliczne... Ostatnio polubiłam turkus więc... jestem pod wielkim wrażeniem twoich prac które nam pokazałaś zwłaszcza tej drugiej :):)
Serdeczności przesyłam :)