Na drugi dzień baba udaje się do stomatologa w celu załatania małego ubytku w górnej dwójce. Wizyta przebiega przyjemnie - nic nie boli, doktor młody, przystojny, kompetentny i nie za bardzo uszczuplił finanse baby. Wraca baba szczęśliwa do domu, a na drugi dzień ..........wargi spuchnięte niczym po botoksie! Pociecha się obśmiewa, że mam śmieszny "dziubek" .... i tak przez cały tydzień!
Pogoda barowa, w tv same gadające "gugały", oblicze nikczemnie boli - i tak oto z nudów powstały kolejne broszki:
Sorry - zdjęcia niezbyt ładne z powodu braku słoneczka
Księciunio panicznie boi się burzy, więc po pierwszych grzmotach lokuje się we wnęce biurka.
Śliczne broszki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te brochy, gdyby nie ta niedyspozycja...
OdpowiedzUsuńBroszki są pięknej urody!!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia, aby niedobre wirusy Ciebie szybko opuściły!
Pozdrawiam serdecznie!
przecudowne broszki!! Nie widziałam nigdzie podobnych.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pochlebne komentarze - proszę częściej - lejcie po prostu miód na moje serce! Żadne to arcydzieła, ale miło poczytać, że się podobają.
OdpowiedzUsuń