.

.

środa, 18 maja 2011

Zauroczenie sutaszem...

nie mija, wręcz przeciwnie - wciąga! Sutasz nie jest łatwym tworzywem, jest śliski i snuje się - palce muszą do niego przywyknąć. Wykonanie małej broszki wymaga około1,5 godziny czasu i ogromnych pokładów cierpliwości. Jestem w miarę zadowolona z prezentowanej poniżej broszki:

















































Miłego popołudnia życzę wszystkim zaglądającym!

9 komentarzy:

  1. o w dziuplę piękna i niebieska mmmmm jeszcze troszkę popatrzę i chyba nie wytrzymam do lipca:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny ten wisior, coraz bardziej intryguje mnie metoda sutaszowa i chylę czoła dla wykonawcy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Błękitne oczko jak chmurka delikatne. Zauroczenie dobrze Ci robi;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, że bierzesz udział w moim candy. Na węgierski blog zajrzałam i jestem oczarowana ;-). A Ciebie za ten sutasz podziwiam: nie miałabym chyba tyle cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  5. no podziwiam kolejną zauroczoną, ja w pierwszej próbie poległam, na razie nie zanosi się na powtórkę, chyba małom cierpliwa :):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauroczona wita Zauroczoną :))
    Oj sutasz wciąga, wciąga i to bardzo ja też dopiero zaczęłam i chyba już nie przestanę.
    Śliczne są Twoje prace.
    pozdrawiam

    www.kwiaty-z-krepiny.info

    OdpowiedzUsuń