nie mija, wręcz przeciwnie - wciąga! Sutasz nie jest łatwym tworzywem, jest śliski i snuje się - palce muszą do niego przywyknąć. Wykonanie małej broszki wymaga około1,5 godziny czasu i ogromnych pokładów cierpliwości. Jestem w miarę zadowolona z prezentowanej poniżej broszki:
Miłego popołudnia życzę wszystkim zaglądającym!
o w dziuplę piękna i niebieska mmmmm jeszcze troszkę popatrzę i chyba nie wytrzymam do lipca:D
OdpowiedzUsuńJeju jakie to śliczne:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ten wisior, coraz bardziej intryguje mnie metoda sutaszowa i chylę czoła dla wykonawcy :)
OdpowiedzUsuńcudo
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba!
OdpowiedzUsuńBłękitne oczko jak chmurka delikatne. Zauroczenie dobrze Ci robi;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że bierzesz udział w moim candy. Na węgierski blog zajrzałam i jestem oczarowana ;-). A Ciebie za ten sutasz podziwiam: nie miałabym chyba tyle cierpliwości.
OdpowiedzUsuńno podziwiam kolejną zauroczoną, ja w pierwszej próbie poległam, na razie nie zanosi się na powtórkę, chyba małom cierpliwa :):)
OdpowiedzUsuńZauroczona wita Zauroczoną :))
OdpowiedzUsuńOj sutasz wciąga, wciąga i to bardzo ja też dopiero zaczęłam i chyba już nie przestanę.
Śliczne są Twoje prace.
pozdrawiam
www.kwiaty-z-krepiny.info