Spoglądam na zdjęcie i w głowie plączą mi się słowa piosenki:
…gdzieś tu chyba zakpił los,
Ona brzydka, brzydki On.
A taka ładna miłość, aż nierealna wręcz
tak jakby ich spowiła tęcza tęcz.
I wszechobecna siła tchnęła najczystszy ton
w tkliwy serca dzwon…
Taki właśnie obraz zachowam w pamięci. Pomyślałam sobie, że w całym tym nieszczęściu dobrze się stało, że odeszli razem…
Ponad wszelkimi podziałami politycznymi, nie odnosząc się do własnych poglądów politycznych i przekonań pochylmy głowę w zadumie i wspierajmy myślą tych których właśnie osierociła matka, żona, ojciec, brat…
W tej całej histerii narodowej, która chyba jeszcze w garści trzyma nasze społeczeństwo to chyba najrealniejszy i najładniejszy wpis blogowy jaki czytałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Taki to już polski charakter narodowy, że w obliczu tragedii jesteśmy jednomyślni i zjednoczeni ale jednocześnie nieznośnie patetyczni i pompatyczni do bólu. Oceniając sytuację z perspektywy czasu z niesmakiem obserwuję powrót do tradycji liberum veto, narodowego warcholstwa i sobiepaństwa. W wyścigu do korytka poniektórzy zapomnieli, że polityka to zimna kochanka a władza jest surową matką...
OdpowiedzUsuń