.

.

niedziela, 22 maja 2011

Maleństwa niskobudżetowe...

Jestem na siebie po prostu zła! Zawsze byłam systematyczna i nie odkładałam ważnych spraw na później.Ostatnio niemoc intelektualna mnie trapi. Mam dwa pilne projekty, dla których nieuchronnie nadchodzi ultimate deadline. A ja - zamiast przysiąść i skończyć- wynajduję sobie coraz to nowe zajęcia, byleby nie zasiąść do właściwej pracy. Na tej fali powstały dwa maleństwa - broszki sutaszowe. Palce mnie swędziały do tego sutaszu i uszyłam je z tego, co było pod ręką.

































Udokumentowana próba przywłaszczenia mienia:

6 komentarzy:

  1. Prześliczne te broszki. Na pociechę powiem, że też tak mam z deadline terminami. Milion dziwnych zajęć wynalezionych, tylko nie to co trzeba :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne broszki! Ja korzystam z zasady "Co masz zrobić dzisiaj, zrób pojutrze - będziesz miał dwa dni wolnego" Nie narzekam na nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne broszki :) ja mam tak samo jeśli chodzi o ćwiczenia w domu, zawsze kiedy robie brzuszki patrze na deske do prasowania i niestety kończe brzuszki zaczynam prasowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Broszki cudne :) I te fiolety obłędne ;)
    A co do terminów, zdążysz- trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  5. popieram Itę :D
    a broszki mnie zachwyciły!

    OdpowiedzUsuń
  6. broszki piękne i wcale nie dziwne , ze spodobały się Kociolotkowi: KOCIO vel Księciunio chciał pewnie dać to cudo swej lubej :))(to ta czarna łapka w białej skarpetce )Pozdrawiam przyjazną i wielce uzdolnioną Wiedźmę :)) czarownica Dobrotka :))))

    OdpowiedzUsuń