Smutno mi dzisiaj ponieważ jakiś czas temu rozstałam się z naszą Rudą kotką.Jak już kiedyś pisałam, prawdziwa ze mnie kocia mama i zawsze chciałam mieć pięknego rasowego kota. W moim domu zawsze były koty w różnej liczbie. Ja i moje córki znosiłyśmy do chaty wszelkie kocie sierotki, a moje koleżanki żartowały sobie niestosownie, że pewnie w mojej szafie wisi już futro z kotów. No i kiedy już ten rasowy kot sam do mnie przyszedł okazało się, że nie mam warunków by z nami mógł pozostać. Pogodzenie kotów różnej płci w małym mieszkanku okazało się dla nas katastrofalne w skutkach. Po trzech miesiącach, mimo usilnego stosowania różnych zabiegów dom po prostu śmierdział. Księciunio mimo, że kastrowany znaczył "swój"teren gdzie się dało. Ruda dopiero po długim czasie nauczyła się korzystania z kuwety ale zdarzały się jej różne "wpadki" - najczęściej na dywanie, który trzeba było wyrzucić. Nasz nocny wypoczynek okazał się niemożliwy z powodu harcujących po wszystkich meblach kotów. Początkowo śmiałyśmy się z tego, ale po miesiącu wszyscy mieli tej sytuacji po dziurki w nosie. Ciężka była decyzja o rozstaniu z Rudą, trudno było znaleźć jej dom. Zamieszkała z młodą rodziną z trzema psami husky na podbeskidzkiej wsi,w dużym domu. Mam nadzieję, że jej tam będzie dobrze. Księciuno - inwalida z poskładaną i połączoną drutami nogą - ma u nas zapewnione dożywocie. Tak się zatem złożyło, że zrobiłam coś wbrew sobie choć obiecywałam, że już nigdy więcej...
A Księciunio - jak to facet: "baba z wozu, koniom lżej" wcale się tym faktem nie przejął... Kocie zwyczaje naszego Pana Kocia wróciły do normy. Nareszcie nie śmierdzi!
Tyle byłoby o kotach.
Tyle byłoby o kotach.
Teraz pochwalę się tym, co dostałam w wymiance zimowej od EDITH:
Na zakończenie zdjęcie rozweselające:
Pomysłowość ludzka nie zna granic. Buszuję po sieci w poszukiwaniu ciekawych wzorów na szydełko i znajduję takie właśnie, jak powyżej prezentacje radosnej twórczości. To zdjęcie niesamowicie mnie ubawiło...
ciekawa fotka :D
OdpowiedzUsuńho, ho,, ho.... niezłą inwencją twórczą ktoś się popisał;)) a Twoja wymianka prawdziwie zimowa,i cieplutkie ciuszki i misio do przytulenia i herbatka na rozgrzewkę.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka, dla Księciunia również.
sardynki super :)
OdpowiedzUsuńTak to bywa z kotami, natura.... szkoda ale pewno będzie tak lepiej dla wszystkich. Ruda piękna.
OdpowiedzUsuńSardynki szydełkowe niesamowite:))
Haha ależ ktoś był pomysłowy - niesamowite te sardynki:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ruda ma dobrze w nowym domku.
Podrap pod brodą Księciunia ode mnie i przekaż "noseczek" od Czarnej:-)
fajne sardynki..., ciekawe czy smaczne ??
OdpowiedzUsuńNa pewno kotkowi jest dobrze w nowym domu :).
OdpowiedzUsuńDostałaś super niespodziankę :).
Sardynki są rewelacyjne hihi.
Gustuje w rzeczach przydatnych, ale to! To powala. Skąd ludzi biorą pomysły na szydełkowe sardynki?!
OdpowiedzUsuńDawno u Ciebie nie byłam. Wiem coś o tęsknocie za kotem. Ja miałam w życiu tylko jednego. Po 14 latach razem, trudno zaakceptować nieuchronność. Przechodziłam podobne sytuacje tylko X 1. Jednak był uosobieniem samca, typowy terytorialny dachowiec, plus ja elergik. Nie wiedziałam, że tak można kochać i to kota.
OdpowiedzUsuńZapomniałam sardynki super, twoja praca też.
OdpowiedzUsuń